Milordzie ten pociąg się rusza!
Gdy myślę ruch, widzę rozwój. Żyją w symbiozie, a jeden jest dla drugiego warunkiem sine qua non. Oczywiście wydawać by się mogło, że mój pogląd łatwo podważyć: „Przecież śmiesznym byłoby, gdyby każdy mój ruch był postępem w jakąś stronę” – możecie pomyśleć. Faktycznie, być może na polu działania homo sapiens nie jest to tak widoczne, lecz tu skupię się na sztuce dziesiątej muzy. Bo już od 120 lat, w którąkolwiek stronę by się nie ruszyła, rozwija nie tylko siebie, ale przede wszystkim nas.
2019-05-24, 12:36

Już sama etymologia słowa dostarcza badaczowi jasnej wskazówki: z greki kinema oznacza ruch, a graphein zapis. Pod koniec XIX wieku rozpaleni entuzjaści fotografii będą marzyć już nie o łapaniu momentów, a o łapaniu całych chwil. Gdy w grudniowy dzień 1895 roku dwóch braci po raz pierwszy udowodni francuskiej gawiedzi, że jest to możliwe, pociąg kinematograficzny ruszy z impetem. Oglądając pierwsze filmy, nie można oprzeć się wrażeniu, że człowieka zachwyca trwanie momentum – to zwyczajne, przeważnie niezauważalne, przepływające jakby obok nas. Kogo i co kręcą pierwsi kamerzyści? Robotnice wychodzące z fabryki, dziecko jedzące śniadanie, grę w karty ze znajomymi, kąpiel w morzu, łowienie ryb. Proza życia – a jaka promienna. Po jakimś czasie jednak elegant paryskiej śmietanki nie zachwyca się już faktem „że coś w ogóle się rusza”. To pcha sztukę na tory filmów reżyserowanych, a potem i scenografowanych.

Gdzie ten ruch?

Co jednak z ruchem? Otóż kiedy film wchodził na salony, wówczas na sekundę przed oczami przesuwało się 16 klatek. Gdy dziś siedzimy w salach kinowych, być może nie zdajemy sobie sprawy, że w ciągu jednej sekundy nasze oczy bombardowane są 24 klatkami. Nie jest to bynajmniej linia finiszu, bo eksperymentatorski „Hobbit. Niezwykła podróż” był wyświetlany w 48 kl/s. Techniczna strona wygląda imponująco.

Magik z kamerą sprytnie manipuluje charakterem postaci, atmosferą sceny czy naszymi widzowskimi emocjami.

Ekranizacje nie istniałyby, gdyby nie ruch. To jasne – widzimy przecież ruszajcie się obrazy, lecz tak naprawdę… kto nimi porusza? Korzystając na chwilę z oczu aktora, spójrzmy na film z jego perspektywy. Na to soczewkowe oko poruszające się krok w krok jego śladem – kamerę. To w rękach operatora zapisana jest ścieżka, po jakiej wędruje maszyna. A ścieżka ta ma niebanalne znaczenie. Magik z kamerą sprytnie manipuluje charakterem postaci, atmosferą sceny czy naszymi widzowskimi emocjami. To jego pomysł jest kluczem i determinuje całe nasze postrzeganie wyświetlanych obrazów. Widzimy bowiem nie to, co chcemy zobaczyć, lecz to, co kamerzysta chce, byśmy zobaczyli.

Szalony jak Jocker

W jaki sposób opisujemy charakter kinowych postaci? Czy jedynie na podstawie ich zachowań? Jaskrawa postać Jockera – szalona, niezrównoważona psychicznie – nakręcona zostanie jakby w chaotycznej manii, okrążana ze wszystkich stron przez „zdziczałą” kamerę. Autorytet tymczasem, jak przystało na oazę spokoju i bezpieczeństwa, będzie prezentowany statycznie, z pewnej ręki. Czarne i białe charaktery śledzone są przez kamerę tak, jak miałoby to czynić w rzeczywistości nasze oko. Poza tym postacie „ubierane są” w tło określające ich dolę – od fatum po fortunę. Wielkiego Gatsby’ego zapamiętamy jako niewzruszonego władcę stojącego na szczycie schodów, mającego ponad sobą rozswawolony tłum. A perspektywa Czarnego łabędzia czy bohatera „Pi” (oba filmy Aronofsky’ego) daje postaciom takie widoki na przyszłość jak sposób ich kręcenia – chwiejny, niepewny, zawężony do minimum.

Czasem kamera pokpiwa sobie z widza, poruszając się w zupełnie inną stronę, odwracając naszą uwagę od meritum, ujmując rangę głównym wydarzeniom. A może i wybielając ręce nikczemnikom?

Niepodważalnym faktem jest, że gdyby nie ruch kamery, akcja stałaby w miejscu. To ruch daje jej pole do rozwijania się, tworzenia kolejnych meandrów fabuły. Gdy następnym razem będziecie wpatrzeni w ekran, zwróćcie uwagę na to jak silnie ruch, szczególnie ten, którego mamy nie być świadomi, wpływa na odbiór.

Artykuł pochodzi ze strony www.gazetakoncept.pl

KONTAKT / AUTOR
Magazyn Akademicki
POBIERZ JAKO WORD
Pobierz .docx
Biuro prasowe dostarcza WhitePress
Copyright © 2015-2024.  Dla dziennikarzy
Strona, którą przeglądasz jest dedykowaną podstroną serwisu biuroprasowe.pl, administrowaną w zakresie umieszczanych na niej treści przez danego użytkownika usługi Wirtualnego biura prasowego, oferowanej przez WhitePress sp. z o.o. z siedzibą w Bielsku–Białej.

WhitePress sp. z o.o. nie ponosi odpowiedzialności za treści oraz odesłania do innych stron internetowych zamieszczone na podstronach serwisu przez użytkowników Wirtualnego biura prasowego lub zaciągane bezpośrednio z innych serwisów, zgodnie z wybranymi przez tych użytkowników ustawieniami.

W przypadku naruszenia przez takie treści przepisów prawa, dóbr osobistych osób trzecich lub innych powszechnie uznanych norm, podmiotem wyłącznie odpowiedzialnym za naruszenie jest dany użytkownik usługi, który zamieścił przedmiotową treść na dedykowanej podstronie serwisu.